Ile radości z zabawy! Dobry pomysł :) zwłaszcza że normalna zabawka zwykle szybko idzie w kąt, bo tak ciekawie nie pachnie, nie szeleści, nie smakuje - nie ma jak kawałek natury!
A zdjęcia same się zrobiły. :P ;) No tak, moja Ptyśka bardzo zazdrości tych ogonków (choć ona umiała upolować co najwyżej dżdżownicę albo grudę błota przynieść do domu z triumfalnym okrzykiem).
Oj tam, o tam. Przy takiej pięknej modelce to inne zdjęcia nie mogły wyjść;) Rudy wczoraj w ciągu niecałych 5 minut dwie myszki pod drzwi przyniósł. A Ptyśka gdyby posiedziała trochę na podwórku też by "zaskoczyła" Minik dopiero w tym roku zdecydował się na podwórkowe wojaże i taki mu się instynkt łowcy obudził, że szok. Rudy i Kaśka to mi myszki oddają od razu (wiadomo, jak są żywe to je wypuszczam poza teren). A Minik... warczy jak tygrys. Widać, że chłopak polowaniowo wyposzczony.
Ptyśka spędziła pół roku na dworze, zanim ją wzięłam, a później wychodziła do ogrodu przez ponad rok - nigdy żadnej myszy nie złowiła, największe jej zdobycze, to: stare puste gniazdo i wspomniana gruda błota i dżdżownica. Inna moja kotka, nieżyjąca już, nie upolowała nigdy nic, natomiast kocur przynosił szczury i zające, z którym trzeba było stoczyć istną walkę, żeby zdołać mu odebrać żywą jeszcze ofiarę. Nie ma reguły z tymi kotami...
A ja Ci tak bardzo współczuję. :( Może to wygląda beztrosko, ale tak naprawdę, to ja też nieustannie zazdroszczę tym, którzy mają swój szczęśliwy koci świat i nie zaznali tego bólu, który zmienia wszystko na zawsze... Ale u Ciebie to takie świeże... :(
Widziałam takie cosie na internecie, ciągnące się wokół domu bardzo mi się podobały, niestety mieszkanie w bloku ogranicza. Na szczęście nowe mieszkanko ma balkon więc mój Dzyndzel będzie miał gdzie się wylegiwać a ja hodować dla niego trawkę :)
Lepszy balkon niż brak balkonu. :) A na takie "cosie", jak woliera w ogrodzie mam setki cudnych pomysłów pomysłów. Niech no ja tylko zamieszkam kiedyś w domu. :)))
Ile radości z zabawy! Dobry pomysł :) zwłaszcza że normalna zabawka zwykle szybko idzie w kąt, bo tak ciekawie nie pachnie, nie szeleści, nie smakuje - nie ma jak kawałek natury!
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, jak piszesz. Moje koty są w ogóle ostatnimi czasy oporne na zabawę, a kawałek gałązki i jest szał.
Usuńdo twarzy pysiuni w zielonym,znaczy sie do pyszczka :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest. ;) Nie przez przypadek jej osobisty kocyk jest zielony, a Amanda różowy. :)
UsuńPiękny kot to i sesja piękna:))) Moje też mają naturalne zabawki. Z ogonkami.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia same się zrobiły. :P ;)
UsuńNo tak, moja Ptyśka bardzo zazdrości tych ogonków (choć ona umiała upolować co najwyżej dżdżownicę albo grudę błota przynieść do domu z triumfalnym okrzykiem).
Oj tam, o tam. Przy takiej pięknej modelce to inne zdjęcia nie mogły wyjść;) Rudy wczoraj w ciągu niecałych 5 minut dwie myszki pod drzwi przyniósł. A Ptyśka gdyby posiedziała trochę na podwórku też by "zaskoczyła" Minik dopiero w tym roku zdecydował się na podwórkowe wojaże i taki mu się instynkt łowcy obudził, że szok. Rudy i Kaśka to mi myszki oddają od razu (wiadomo, jak są żywe to je wypuszczam poza teren). A Minik... warczy jak tygrys. Widać, że chłopak polowaniowo wyposzczony.
UsuńPtyśka spędziła pół roku na dworze, zanim ją wzięłam, a później wychodziła do ogrodu przez ponad rok - nigdy żadnej myszy nie złowiła, największe jej zdobycze, to: stare puste gniazdo i wspomniana gruda błota i dżdżownica. Inna moja kotka, nieżyjąca już, nie upolowała nigdy nic, natomiast kocur przynosił szczury i zające, z którym trzeba było stoczyć istną walkę, żeby zdołać mu odebrać żywą jeszcze ofiarę. Nie ma reguły z tymi kotami...
UsuńBethany, piękne zdjęcia; ale Ci zazdroszczę tego szczęścia z Twoimi zwierzakami:( Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja Ci tak bardzo współczuję. :(
UsuńMoże to wygląda beztrosko, ale tak naprawdę, to ja też nieustannie zazdroszczę tym, którzy mają swój szczęśliwy koci świat i nie zaznali tego bólu, który zmienia wszystko na zawsze...
Ale u Ciebie to takie świeże... :(
Ehhh te kociaki, przekory jedne, kupisz zabawkę to bawią się kartonem ;D dobrze, że jeszcze pozostają gałązki ;)
OdpowiedzUsuńIdealny byłby wybieg do ogrodu z całą masą takich atrakcji. :)
UsuńWidziałam takie cosie na internecie, ciągnące się wokół domu bardzo mi się podobały, niestety mieszkanie w bloku ogranicza. Na szczęście nowe mieszkanko ma balkon więc mój Dzyndzel będzie miał gdzie się wylegiwać a ja hodować dla niego trawkę :)
UsuńLepszy balkon niż brak balkonu. :)
UsuńA na takie "cosie", jak woliera w ogrodzie mam setki cudnych pomysłów pomysłów. Niech no ja tylko zamieszkam kiedyś w domu. :)))
Super pomysł na zabawki. A zdjęcia wyszły jak marzenie. Modelka śliczna.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :) A zabawki - zawsze to jakieś urozmaicenie.
UsuńMoje lubia obgryzac galazki... czasami urywaja listki z kwiatow ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, Ptyśka na dzień dobry chciała pożreć wszystkie liście z tej gałązki, którą się później bawiła, musiałam jej zabrać. :)
Usuńale fajne ci zdjęcia wyszły.
OdpowiedzUsuńno oczko męża całkiem całkiem wyszło, ale moje jeszcze nie skończone.. mam nadzieje, że wyjdzie równie dobrze;p
Wróciliście? :) Na pewno wyjdzie, czekam na efekty. :)
UsuńPiękne zdjęcia i takie jesienne już :-)
OdpowiedzUsuńWszędzie te oznaki jesieni...
UsuńAleż ona jest piękna! Pomysł z zabawkami super :-)
OdpowiedzUsuńhmmm no bardzo Misiasta jest Twoja Ptysia:)
OdpowiedzUsuńno też zauważyłam:) ich wysokość kudłatość :)
OdpowiedzUsuń