Wyjeżdżałam na święta z Ptysią i Amandem.
To była ich pierwsza podróż pociągiem, do tego długa, co zniosły średnio.
Jeśli macie sprawdzone środki wyciszające na taki stres, proszę o sugestie.
Natomiast pobyt u rodziny na wsi, w wielkim domu, niezwykle je cieszył. Okazało się, że kotki świetnie się tam odnalazły, galopowały po całym piętrze i wariowały. Były naprawdę szczęśliwe. Chłonęły widoki, chmary mazurków za oknem, ciszę i przestrzeń, aż żal, że nie miałam aparatu.
A wraz z powrotem depresja.
A u Rysi kolejny guz...
Wet mówi, żeby usuwać kolejną listwę...
A ja już nie wiem...