Nie chciałam jej ciąć. Za dużo mam złych doświadczeń z ratowaniem kotów "na siłę" i chcąc pomóc, przysparza im się niejednokrotnie wyłącznie cierpienia. A potem trzeba żyć z bólem i wyrzutami sumienia.
A jednak postanowiłam podjąć ryzyko.
Może zbyt oficjalnie o tym nie pisałam, ale Rysia miała guza. Dlatego przestałam w którymś momencie szukać jej domu.
Ryzyka wystąpienia przerzutów nie da się ocenić. Wiadomo, że jest duże, ale jestem dobrej myśli.
Tymczasem Rysia, mimo, iż jest mocno poharatana, naprawdę dzielnie znosi sytuację.
bidulka, za kazdym razem jak widze kotka po operacji, to serce sie kraje...
OdpowiedzUsuńmiejmy tylko nadzieje, ze one wiedza ze robimy to dla ich dobra... zdrowiej rysio :*
Miejmy nadzieję, że w tym przypadku dla dobra faktycznie...
UsuńRysieńko zdrowiej koteńko. Mocno trzymam kciuki z zdrówko.
OdpowiedzUsuńJesteście wspaniałe dziewczyny.
Dziękuję...
UsuńNiech szybciutko dochodzi do siebie. Znam te dylematy związane z leczeniem zwierzaków. Aż za dobrze...
OdpowiedzUsuńTo mnie rozumiesz...
UsuńMam nadzieję, że operacja przyniesie spodziewany skutek. Mocno trzymam kciuki za burasię.
OdpowiedzUsuńNo, ja też. Na razie jest dyskomfort, musi się pozrastać, brrr. Oby nie było przerzutów.
UsuńBiedactwo. Trzymajcie się - Rysia i Ty...
OdpowiedzUsuńJa się trzymam, gorzej z Rysią, bo ją chyba te szwy mocno ciągną i kubrak do tego... Ale przejściowe mam nadzieję. Dzięki...
OdpowiedzUsuńNo wiadomo, koty wpadają w depresję w kubraku. Dorin po sterylizacji była całkiem sparaliżowana. Ale to minie.
UsuńU mnie po sterylkach koty nigdy nie były w kubrakach, bo nie było takiej potrzeby, ale teraz ma pozszywany cały tułów, więc sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana. Poza kubrakiem, widzę, że szew ją ciągnie, ma niezbyt sprawną tylną nogę... Kubrak za 4 dni zdejmujemy, zobaczę wtedy jak to wygląda i w ogóle, mam nadzieję, ze nie będzie powikłań żadnych.
UsuńBiedna Rysia ;/ skrzywdzona przez los :( człowiek tak znosi do domu, ratuje, szuka a potem żal ściska słysząc takie historie :(
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się dzielnie, kibicujemy całą gromadką!
Co to za ruda piękność w tym awatarze? To Ty? :)
UsuńNo właśnie, tak to jest z tymi kotami... :(
Dziękuję :*
;) ja w wersji wakacyjnej ;) że tak powiem, w pełni zmywalnej ;)
UsuńJak co roku latem wysypy kociaków ;/
Jestem opiekunką ;D i wyjeżdżam na zlecenia, zawód stresujący acz dla mnie idealny, choć nieco monotonny ;)
Bethany, wypada tylko nadzieję mieć, że trafiłyście, obie, na weta z prawdziwego zdarzenia. Strasznie się zmartwiłam, że cały brzuszek poharatany, i w dodatku ta nóżka:(
OdpowiedzUsuńPrzesyłam Wam masę dobrych myśli i życzeń zdrówka
Wet bardzo doświadczony, młody już nie jest, żeby nie powiedzieć starszy. Ten sam operował Rysię poprzednio i wszystko było super, szew był maleńki. Ufam, że wiedział co robi i tym razem. Ponoć trzeba było jej wyciąć węzeł chłonny, dlatego taki duży obszar. Miejmy nadzieję, że będzie wszystko dobrze.
UsuńBethany... mam nadzieję, ze Rysi się muda i wyjdzie z tego! że nie będzie przerzutów! Dzielna jesteś :* Dzielne jesteście! Mocno trzymam kciuki i przesyłam dobre myśli w Waszym kierunku! :*
OdpowiedzUsuń