Kocie drogi życiowe...


Nie wiem, co napisać.

Nie chciałam jej ciąć. Za dużo mam złych doświadczeń z ratowaniem kotów "na siłę" i chcąc pomóc, przysparza im się niejednokrotnie wyłącznie cierpienia. A potem trzeba żyć z bólem i wyrzutami sumienia.

A jednak postanowiłam podjąć ryzyko.
Może zbyt oficjalnie o tym nie pisałam, ale Rysia miała guza. Dlatego przestałam w którymś momencie szukać jej domu.

Ryzyka wystąpienia przerzutów nie da się ocenić. Wiadomo, że jest duże, ale jestem dobrej myśli.

Tymczasem Rysia, mimo, iż jest mocno poharatana, naprawdę dzielnie znosi sytuację.




Kocimiętka

Na co dzień w sprayu z Tesco, a od święta świeża z ogrodu, jak się trafi.
Jak dla mnie, to ta świeża cuchnie niemiłosiernie, ale koty widać uwielbiają, w szczególności Amando, skoro potrafił sam se otworzyć torbę na zamek (a taka niby ciamajda..) dopiero co położoną na sofie, wyjąć gałązkę kocimiętki i obgryźć ją z listków, i zjeść z prawie całą łodygą - a to wszystko w ciągu 2 minut zaledwie, zanim zdążyłam zakręcić się w łazience, myjąc ręce po powrocie do domu.
Za chwilę pożarłby resztę i bym w głowę zachodziła, co się z zielskiem stało.
Oczywiście wyturlany wniebowzięty.





Czy on jest tak piękny, jak ja go widzę, czy to bezgraniczne zakochanie? ;)
Kot Absolutny.